Rytualne bo to już rytuał,a może bardziej rutyna, właściwie to jedno i drugie dlaczego przeczytasz tu
MBK. Śniadanie jak zawsze w tym hotelu, pyszne i obfite, przyrzekłem sobie, że w trakcie tego turu będę się żywił po ichniemu, czyli tylko miejscowe jedzenie, żadnego europejskiego. Chyba słowa dotrzymałem, nie wiem tylko jak patrzeć na wietnamskie bagietki.
Śniadanie, łódź Chao Praya, BTS i jesteśmy w MBK zakupy w Tokyu, Koszulki, underware, i dwie pary jeansów. Obiad w Food Islands na ostatnim piętrze. Przegląd codziennych promocji na parterze MBK, dziś nic ciekawego typowy bazar. Taxi do hotelu, kolacja na Rambuttri red snaper, piwko, wieczorne rozmowy w hotelowym lobby i lulu.