Rano jeszcze plaża na Phu Quoc, jeszcze kąpiel ostatnie foto i czas jechać na lotnisko. Za pokoje rozliczyliśmy się dzień wcześniej z małą scysją, ponieważ odmówiliśmy zapłacenia opłaty za płatność kartą. Nie obyło się bez telefonu do boooking.com, nie myślcie, że jesteśmy tacy skąpi, to było dla zasady na rezerwacji nie było słowa o takiej opłacie, to co chcieli jako opłatę zostawiliśmy w formie napiwku.
Na lotnisko jazda trwała może 15 minut, szybka odprawa, chwila w strefie bezcłowej i wsiadamy do ATR linii Bangkok Airways. Linie całkiem, całkiem nazywają siebie boutique airline i na tę nazwę w pełni zasługują. Lot zgodnie z rozkładem, po raz pierwszy zdarzyło nam się na BKK z samolotu do terminala jechać autobusem, zawsze to nowe doświadczenie. I poznanie nowych zakamarków lotniska, przechodzimy odprawę imigracyjną, dalej na odloty bez większych targowań łapiemy taxi za 400 THB i po nie całej godzinie jesteśmy w hotelu. Mamy pokój obok pokoju, który mieliśmy w zeszłym roku cena ta sama jak rok temu.
Grupa lecąca przez Wietnam już jest, ale to popołudnie spędzamy osobno, my robimy za przewodników dla niemieckich znajomych.
Więc Rambuttri, Kao San, masaż stóp, jedzenie uliczne w knajpce na Rambuttri na przeciw skrótu do hotelu New Siam. Po drinku z baru VW ogórek, po changu i nasi znajomi szykują się do powrotu do domu, samolot mają jutro z samego rana, my zostajemy dłużej. Także jeszcze parę wpisów jeszcze popełnię.