Od samego początku naszych wyjazdów do Azji Płd.-Wsch. jechać mieli z mami nasi przyjaciele, ale nigdy nie pojechali. Tym razem po piętnastu latach od pierwszej naszej wyprawy w której też mieli uczestniczyć jadą z nami.
Tylko jest mały zonk, jadą na osiem dni czyli na miejscu tylko sześć. To determinuje nasze plany co im pokazać, gdzie się udać?
On kitesurfer w Tajlandii to Koh Phangan, ale z Kuala Lumpur tam jechać nie za bardzo po drodze, w Malezji o kite za bardzo nie słychać. Może Khao Sok z Kuala na Phuket to żabi skok.
Padło na Koh Lipe, niech mają tajskie Malediwy. Tu dostać z Kuala Lumpur prościej jak z Bangkoku, no może nie do końca zależy o której się ląduje.
Startujemy z Gdańska z jedną przesiadką w Amsterdamie, jesteśmy w Kuala Lumpur przed szesnastą i przesiadamy się na lot na Langkawi. Tam nocleg i na drugi dzień przed południem prom na Koh Lipe.
Oni tam pierwszy raz, my wracamy po dwunastu latach. Czy dalej będzie zachwyt, czy rozczarowanie.