Dziś niedziela, może by bilet kupić?

Po tegorocznej wyprawie, powiedzieliśmy sobie, że Azji to mamy dość. Żeby się byczyć w ciepełku to nie trzeba się telepać naście godzin samolotem, można bliżej.
W przyszłym roku nie jedziemy, nie, nie jedziemy koniec kropka. Gdzieś bliżej, może częściej, ale bliżej.
Wychodząc z tego założenia kupiliśmy bilety na Maderę w przyszłym roku w marcu, gołe sam przelot, rok szybciej relatywnie tanio i bezpośrednio z Gdańska. Rok szybciej co będzie to będzie. Rok nie wyrok, z każdym rokiem czas pędzi coraz szybciej.
Życie na etacie, od wypłaty do wypłaty, a ostatnio i chyba dożywotnio od recepty do recepty. Cywilizacja i geriatria nieubłaganie dają znać o sobie. Walczymy, walczymy, ale czy nie z wiatrakami. Takie sobie dygresje i dywagacje.
Z przyzwyczajenia przeglądam F4F coś tam klikam na Skyscannerze. Klikam, klikam i znajduję pojedyncze loty z Gdańska czy to Bangkoku, Kuala Lumpur, czy Singapuru. Ale, nie lecimy koniec kropka.
Loty są LF, KLM i SAS raz są, to ich nie ma. Co to znaczy są, znaczy są w rozsądnej lub też nawet w okazyjnej cenie. Nawet mi mignął bilet SAS-em z Gdańska do Bangkoku w cenie chyba 2,3 KPLN z jedną godzinną przesiadką w Kopenhadze. Mignął, dwa dni migał i zgasł. Nie, nie lecimy.
I tak sobie co jakiś czas klikam, moja współpodróżniczka przez życie spogląda jednym okiem. Co ty tak klikasz, a tak sobie klikam. To kup i daj sobie święty spokój.
- Na pewno?
- Jak chcesz, zadzwoń do Jerrego może, oni też.
Dzwonię, oni nie, nie zgramy się czasowo mam pasuje druga połowa stycznia, początek lutego. Życie na etacie na początku marca lecimy na Maderę, a zawodowo swoje trzeba zrobić. Im z kolei nie pasuje druga połowa stycznia, bo to czas ferii w województwie pomorskim i jadą z wnuczkami na narty. Może spotkamy się na trasie, może. Jerry chce eksplorować Raja Ampat, moja połowa drużyny kategorycznie nie, za spartańsko, za daleko, za karkołomnie.
Bilety są do Kuala Lumpur kombinować można różne wariacje.

Komentarze (0)