Jest taki sklep niedaleko skrzyżowania Rambuttri z Chakrabongse, który się nazywa się Nittaya Thai Curry w którym można kupić oryginalne tajskie przyprawy, kosmetyki taki sklepik spożywczo-drogeryjny. Polecam jak potrzebne jakieś drobiazgi dla krewnych i znajomych to jak znalazł, ceny tajskie czyli tanio. Zawsze tam wydajemy nasze ostatnie bathy.
Zostaliśmy sami, Państwo Ch. z Karlikami już w samolocie do Abu Zabi. Śniadanie celebrowaliśmy na spopkojnie, potem pakowanie, wymeldowanie, zostawienie gratów w hotelowej przechowalni.
Po szlajaliśmy się po okolicy, to coś kupione w aptece, to w 7-eleven płatki chili, bo w Nittaya nie było. Lunch, ostatni masaż i powoli czas zamawiać Bolta na lotnisko. Bolt wychodzi najtaniej tak około 350 THB, za miejsce w busiku chcą teraz 200 THB od osoby. Koło 16 wyruszamy, trochę się nerwowo zrobiło bo droga która normalnie zajmuje nam około godziny z niewielkim hakiem teraz zajęła prawie dwie godziny i to nie był jakiś straszny traffic. Po drodze zaliczyliśmy kuriozalne skrzyżowanie gdzie jedna zmiana świateł trwała dziesięć minut, dosłownie dziesięć minut, a tych zmian zaliczyliśmy trzy. W końcu docieramy na lotnisko, odprawiamy się i mamy jeszcze kupę czasu do bordingu.
Lot do Abu Zabi bez przygód, na lotnisku czekają na nas już państwo Ch. i Karliki. To jest nasza ostatnia wspólna noc podczas tej eskapady spędzona po części w Abu Zabi, a po części podczas lotu do Kopenhagi. Gdy my szlajaliśmy się po okolicach Rambuttri, oni eksplorowali Abu Zabi ichniejszy Luwr, plażę.
Do Gdańska przez Kopenhagę lecimy razem.