Busika dla naszej szóstki mieliśmy zarezerwowanego na 11.30. My jedziemy do Bangkoku powoli zbliżając się do końca tegorocznej eskapady, a Jerry z Adasiem i Danusią zostają jeszcze tydzień, ale przenoszą się na Koh Mak. My na śniadanie, a oni już spakowani pickupem jadą na przystań. Okazało się, że Jerry zostawił na recepcji torebkę z mniej istotnymi rzeczami dzwonił aby ją zabrał i zostawił w hotelu w Bangkoku. I my i oni nocujemy w tym samym hotelu New Siam Riverside. Dałem temu wpisowi właśnie taki tytuł tyle razy tu nocowaliśmy, że zasłużył na to. Już kiedyś w którymś z blogów go reklamowałem, więc nie będę się powtarzał. Choć poprzednim razem zapach nieświeżości nam przeszkadzał. Od tego czasu jakiegoś odświeżenia wnętrz nie widać, ale tym razem smrodku nie było czuć, może to kwestia wyboru pokoju.
Do Bangkoku docieramy tak około 19 po zameldowaniu my z państwem Ch. ruszamy na Khaosan, a Karliki na wycieczkę zwiedzania Bangkoku nocą z przewodnikiem.
Piwko, drink z ogórka zakąszony roti i kolejny dzień za nami.