Dzień transferu

Zielona noc do szalonych nie należała, także wyspani jemy śniadanie, pakujemy manele i zdajemy domki. Żegnamy się z Jurkami po godzinie punktualnie zjawia się nasz kierowca, ruszamy do Krabi. Cztery godziny później meldujemy się na lotnisku. Przejazd minął spokojnie, porządna dwupasmowa szosa wiodła prawie przez cały czas pośród bujnej tropikalnej roślinności. Przed samym Krabi zmienił się krajobraz pojawiły się widowiskowe skały i pagórki. Na przedmieściach stanęliśmy na popas w miłej przydrożnej knajpce.
Tuz po przybyciu na lotnisko zaczęła odprawa, bagaże nadane nam zostały prawie dwie godziny koczowania. Szybko to minęło, to kawa to ciastko i czas wsiadać. Dzień wcześniej oczywiście ponownie wypełniliśmy Malaysia Digital Arrival Card (MDAC). Lot bez niespodzianek po półtorej godzinie lądujemy na KLIA II. Tutaj po odprawie paszportowej zakupy w lotniskowym sklepie , same płyny i te pachnące, i rozweselające. Próbujemy złapać Graba prze aplikacje, słabo to idzie przy wyjściu jest stanowisko Graba. Podchodzimy, hostessy tłumaczą nam, że jednym nie pojedziemy za dużo mamy klamotów musimy wziąć dwa. Dziewczyny chyba były w kooperacji w gościem naprzeciwko, który także oferował transport bo dla niego nie było problemu abyśmy pojechali jednym. Suma summarum i tak zapłaciliśmy jakby jechaliśmy dwoma wyszło 160 MYR.
Miejscówkę mieliśmy w The Platinum 2 Kuala Lumpur by HOLMA, polecam jak najbardziej. Warunki można by rzec „Krzysztof, tu jest jakby luksusowo” parafrazując znany cytat. To zgodna opinia moja i mojej małżonki. Tu parę słów więcej na temat The Platinum 2 Kuala Lumpur by ….
Szukając noclegu w Kuala Lumpur dość często spotkasz się z stwierdzeniem, że jak hotel z basenem na dachu to tylko w KL najlepiej i najtaniej. Wprawdzie poprzednich dwóch pobytach mieliśmy taką miejscówkę w Pacific Express Hotel Central Market. Z tym o ile za pierwszym to było wielkie wow. to za drugim już nie. Dlaczego, po odpowiedź odsyłam do opisów moich poprzednich wojaży. Więc postanowiliśmy zmienić lokalizacje. Szperanie, szukanie zakwaterowania sprawia frajdę, o ile nie trwa za długo, ale o tych mękach już pisałem w jednym z pierwszych wpisów z tej wyprawy. Padło na The Platinum, ale co chodzi tych Platinum jest kilka by Holma, by Luna, by Collective Haus i jeszcze parę „by”. Na mapie wygląda jakby było ich parę w jednym miejscu, a i na zdjęciach podobne, a wręcz te same ujęcia. Sprawa się wyjaśniła po przybyciu na miejsce. Wchodzimy do lobby, a tu mimo późnej pory ludu co nie miara i chyba z pięć czy sześć recepcji dla różnych „by”. Mamy jeden wieżowiec, w którym jest kilka firm oferujących apartamenty do wynajęcia.
Samo zameldowanie przebiegło sprawnie, trzeba było zostawić kaucję. Kaucję można wpłacić w gotówce lub zostawić jako blokadę na karcie. Pani stworzyła grupę na WhatsApp i tam przesyła wszelkie informacje związane z pobytem.
Idziemy do pokoju tu szczęka mojej małżonki spada na podłogę, no bez przesady, ale jak za 200 PLN/doba to jest dobrze. Pokój bez śniadania, można wykupić voucher, ale 80 PLN to trochę dużo. W pobliżu jest 7/11 i parę sklepów tego typu. Para numer trzy ma dziś rocznicę znajomości, także część zakupów lotniskowych została skonsumowana.

Zdjęcia (8)

Komentarze (0)