Kolejny dzień wakacyjnej laby. Jak pisałem w poprzednim wpisie trafił nam się słabszy domek, ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo z drogą. No i na reakcję lepszej połowy zmuszony zostałem do podjęcia akcji. W takich momentach od razu mam przed oczami scenę z serialu „ Alternatywy 4” no weź człowieku zrób coś, rusz się tym razem w roli zamiast Jerzego Turka-ja.
Za dużo robić nie musiałem, po prostu spytałem właścicielki czy są inne domki, były. Tu już zaczyna się rola mojej małżonki czy ten, czy tamten. Jakoś żaden jej nagle nie pasował. W końcu doszliśmy do konsensusu, zmieniamy domek na taki sam jak ma reszta naszej ekipy. Dlaczego od razu nie dostaliśmy od razu trzech takich samych mimo, że widzieliśmy, że są wolne nie wiemy i nie dopytywaliśmy. Być może były jakieś rezerwacje.
Trochę plaża, dużo spacerów po okolicy. Plaż podobna do naszych bałtyckich długa i szeroka, piasek podobny i co najważniejsze nie ma ludzi. Jesteśmy praktycznie sami. Wokół dużo się buduje nowych hoteli, jest też kilka świeżo otwartych i to o wyższym standardzie np. każdy z wanną na balkonie.
Tu oczywiście uwagi mojej połówki, a czemu nie tu tylko tam i takie tam tego rodzaju wolne wnioski. Ze zmartwień dnia codziennego został nam wybór knajpy na kolację i oby tylko takie zmartwienia nas trawiły. Na dzień jutrzejszy zarezerwowaliśmy skutery.