Powrót po pięciu latach

Ostatni raz odwiedziliśmy Bangkok pięć lat temu, ale sądząc po pierwszych naszych wrażeniach wiele się nie zmieniło dalej głośny, gorący, tłoczny, zasmogowany i zakorkowany. Co się zmieniło, to, to że bardzo często o wiele częściej niż to wcześniej bywało słyszymy naszą mowę. Rodaków spotykamy co chwilę i nie tylko tu, podobnie było na Penang, dużo nas tu.
Planowaliśmy zatrzymywać się w okolicach Rambuttri w dobrze nam znanym hotelu New Siam Riversiade, nigdy nie było tu problemu z miejscami. Tym razem jednak zostawienie rezerwacji na ostatnią chwilę nie było dobrym pomysłem, nie ma miejsc i to nie tylko tu, ale w całej okolicy. Jeden pokój w hotelu na jakimś poziomie i w rozsądnej cenie, może by się znalazł, ale trzy nie ma mowy. Więc wybraliśmy opcję B okolice Sukhumvit.
Znajomym, którzy są naturszczykami w Tajlandii poleciliśmy zestaw obowiązkowy czyli pałac, Wat Arum, What Pho i Chinatown, na pierwszy dzień wystarczy. Dla nas Jerry wymyślił akwarium w Siam Paragon.
Naturszczyków wyekspediowaliśmy taksówką na zwiedzanie, my najpierw śniadanko w pierwszym lepszym barze, potem z buta spacer zasmrodzoną Sukhumvit Road do Siam Paragon.
Po drodze zakup karty SIM w 7/11 pokazujemy na zdjęciu chcemy tą, dostajemy pani od razu aktywuje Internet działa. Do aktywacji potrzebny jakikolwiek dokument tożsamości, niekoniecznie paszport.
Docieramy do celu kupujemy bilety, drogo ale co tam niech będzie, co będziemy sobie żałować. Generalnie to akwarium spoko, ale na pewno nie za te pieniądze szkoda kasy. Są rekiny, można popływać nad nimi pontonem, popatrzeć na karmienie pingwinów i to wszystko w piwnicy robiącej wrażenie więzienia dla zwierząt nie warto.
Po singapurskim akwarium nie widziałem ładniejszego.
Jak Bangkok to oczywiście zakupy, jak zakupy to MBK, jak MBK to tylko na partnerze i w Tokyu.
Tokyu już nie ma, ale jest podobny sklep niestety gorszy, ale to czego szukała moja pani znalazła. Parter to z kolei kraina promocji i na taką natrafiliśmy, koszulki BCPC kupione i inne Levisy.
Zakupy zrobione to teraz na szóste piętro do jadłodajni. Pad Thai i inne tajskie specjały lądują na stół. W międzyczasie nasi Tajowie po raz pierwszy dają znać, że zestaw obowiązkowy zaliczony. Umawiamy się w hotelu i stamtąd ruszamy na Khao San, trzeba im pokazać jak Bangkok się bawi.
Khao San muza wali jak zawsze piwo i inne trunki leją się strumieniami, doszło jeszcze jedno wszechobecny zapach zioła. Możesz je nabyć w postaci suszu, jointa, maści, czy też ciasteczka od wyboru do koloru. Kraj w który grozi kara śmierci za narkotyki.
Kolacja, masaż na Rambuttri przy okazji sprawdzanie cen transferu na Phangan w napotkanych agencjach turystycznych.
Wstawka techniczna
Transfer z Bangkoku na Kho Phangan, można oczywiście zakupić online, chociażby na https://12go.asia/pl, ale nie było tam wyboru opcji VIP 24, ale po kolei.
Z Bangkoku na Kho Phangan, możemy się dostać na wiele sposobów, najbardziej luksusowa to taxi limuzyna, najszybsza samolot do Surat Tani, taxi i prom.
Dla nas jednak optymalna to bus VIP 24 na łączonym bilecie razem z promem. Wyjeżdżamy o 21, jesteśmy o 10 następnego dnia na miejscu. VIP 24 dlatego, że to najwygodniejszy autobus tylko 24 osoby na pokładzie i w rzędach po trzy rozkładane fotele, idzie nawet zasnąć.

Wywiad transferu to 1600 THB z podwózką z naszego hotelu na Rambuttri ,bo stąd wyjeżdżają autobusy. Dobra, zobaczymy w naszej okolicy może będzie taniej.
Powrót Tuk Tukiem do hotelu, rezerwacja atrakcji na dzień jutrzejszy po szklance płynu lugola i spać.

Zdjęcia (5)

Komentarze (0)