Czas płynie powoli i nieubłagalnie.
Z tym powoli to się nie zgodzę, pewnie część czytających ze mną się zgodzi, że z każdym dniem coraz szybciej.
Planujemy, planujemy i nic nam nie wychodzi. Pierwotnie chcieliśmy do Indonezji zafascynowani poprzednią eskapadą. Okazało się, że nie wszyscy byli zafascynowani. Nie wszystkim pasowały perturbacje z promem, czy też podróż przez Sulawesi ze średnią prędkością 30 km/h.
Marzyło nam się Waktobi, ale logistycznie nie prosto, cenowo (szczególnie loty) szału nie ma, loty po Indonezji w porównaniu do innych krajów regionu powiedzmy sobie są drogie. Przez chwilę na tapet trafił Ambon i Moluki w końcu wersja nazwijmy ją Sulawesi południowe basic czyli Bira i wyspa Selayar. Szukam natchnienia również na geoblogu, ale tu kolega
http://milanello80.geoblog.pl/ swoje wojaże po Indonezji ma w statusie NIEOPISANY, szkoda. Jak napisałem wcześniej okazało się, że nie WSZYSCY byli zadowoleni z poprzedniej wyprawy. i powrót do Azji południowo-wschodniej wolą na bezpiecznie i w miarę bezproblemowo (co za nuda) czyli all inclusive można by rzec, czysta komercja.
No nie do końca.
Bezpiecznie nie oznacza, że czegoś się obawiamy, co to, to nie parę razy już byliśmy w tych stronach i wiemy, że nie ma czego się obawiać, bezpiecznie to dla nas znaczy w razie czego znaleźć pomoc i to w dobrej jakości. Jesteśmy grupą 50+ tu strzyka tu łupie, a na motorku by się pojeździło, zanurkowało kiedyś nie było problemu jak to się mówi: na drągu, w pociągu i przeciągu. Było minęło, inne czasy inne wymagania. Kuala Lumpur się kroi taki tytuł się zrodził w momencie zakupu biletów i taki zostanie, choć samo Kuala będzie symbolicznie, aby dwójce towarzyszy podróży, która wyrusza pierwszy raz w te strony pokazać stolicę Malezji.
Co tak do końca wymyśliliśmy, ano że lądujemy w Kuala Lumpur i od razu lecimy do/na Penang tam chwilkę zabawimy i do przeżartej komercją Tajlandii lecimy, a dokładnie do Bangkoku. W tym Bangkoku chwilę gościmy i nocnym autobusem na Koh Phangan jedziemy, gdzie wywczasu i popasu plażowego zażyjemy. Żeby nie było tylko czystej komercji wczasowej to na koniec okolice Nakhon Si Thammarat eksplorować, penetrować na motorku-skuterku będziemy. Ponoć to jeszcze Tajlandia z sprzed 30 lat. Pojeździmy, zobaczymy i opiszemy.