Startujemy
Wylot mamy o 21.05 z Gdańska. Z domu wyjeżdżamy po 18-tej z prawie godzinnym zapasem na wszelki wypadek. Dojeżdżamy bez przeszkód samochód zostawiamy na parkingu długoterminowym P6. Odprawiliśmy się 36 godzin przed wylotem miejsca były już wstępnie przydzielone, wstępnie i praktycznie ostatecznie bo nie było możliwości zmiany wszystkie inne były zajęte, co wróżyło pełen samolot z Warszawy do Singapuru.
Lecz zanim wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu na lotnisko od prawie miesiąca targały nami wątpliwości. Jechać, nie jechać takie stanęło przed nami pytanie.
Powodem tego był i jest coronavirus, który do Singapuru przywlekli Chińczycy z Wuhan. Od kilku tygodni przed wyjazdem byłem codziennym czytelnikiem strony ministerstwa zdrowia Singapuru i dopóki komunikaty oznajmiały, że zidentyfikowani zakażeni to osoby, które wróciły z Chin kontynentalnych spałem spokojnie. Niestety na kilka dni przed wyjazdem to się zmieniło, zaczęto wykrywać zakażenia wtórne. I tu zaczęła się huśtawka nastrojów, czy grozi nam ryzyko zakażenia, jedziemy, czy nie jedziemy, czy machnąć ręką na zainwestowane już pieniądze i zostać w domu.
Po analizie wszystkiego i fakcie, że w Indonezji nie jeszcze potwierdzonych przypadków, a także ufając singapurskiemu ministerstwu zdrowia, że sytuacja w tym państwie-mieście jest pod kontrolą, trochę z duszą na ramieniu pada decyzja JEDZIEMY.
Oczywiście są obawy, czy każde nasze kichnięcie nie będziemy interpretować jako zakażenie, zaopatrujemy się płyn do dezynfekcji rąk i maseczki jesteśmy gotowi na wyzwania.
Lot do Warszawy bez przygód, w Warszawie informacja o opóźnieniu wylotu, spowodowanym zbyt późnym przylotem samolotu z poprzedniej destynacji. W końcu ładujemy się do samolotu i tu kolejne info o opóźnieniu spowodowanym wyproszeniem z samolotu pijanych pasażerów, a co za tym idzie wyładowaniem ich bagażu. Bagaż bez pasażera nie leci tak mówi prawo lotnicze. I tak z dwugodzinną zwłoką startujemy do Singapuru.
W samolocie trochę pustych miejsc, co pozwoliło się nam rozsiąść i w dość komfortowych warunkach dolecieć do miejsca docelowego.