Geoblog.pl    tiri    Podróże    Tajlandia - Kambodża 2019    Jesteśmy na rajskiej wyspie, czy aby na pewno ?
Zwiń mapę
2019
20
sty

Jesteśmy na rajskiej wyspie, czy aby na pewno ?

 
Kambodża
Kambodża, Koh Rong
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8923 km
 
Autobus o 6.30 melduje się w Sihanoukville wysiadamy gdzieś pośrodku gruzowiska na wpół z wysypiskiem co niby jest przystankiem. Na wpół przytomni pasażerowie odbierają swoje bagaże i zdezorientowani oglądają się jeden na drugiego gdzie to jesteśmy. Po chwili pojawiają się tuk-tukarze i oferują swoje usługi część ludzi decyduje się skorzystać. Inni w tym i my sprawdzamy w nawigacji, gdzie tak naprawdę jesteśmy, okazuje się, że niedaleko przystani i biur sprzedających bilety na prom. Więc targamy walizy do najbliższego biura (później okaże się, że nie był to najszczęśliwszy wybór, ale tym później) i kupujemy bilety na Koh Rong z powrotem z Koh Rong Samloem za 20 $ od głowy. Na prom o 7.00 już nie zdążymy, następny mamy o 9.00. Biurowy tuk-tuk podwozi nas jakieś 500 m do przystani. Mamy czas akurat na śniadanie, panie jedzą w przystaniowym barze po omlecie, a panowie po kurczaku z ryżem z wózka na ulicy, różnica w cenie 500 %. Następnie ładujemy się na prom jako ostatni, przed nami wsiadają Ci którzy wysiadają na Koh Rong Samloem tam prom ma pierwszy przystanek, my płyniemy trochę dalej na Koh Rong.



Morze gładkie jak stół, tak więc po niecałej godzinie dopływamy do Koh Rong. Wysiadamy nikt na nas nie czeka, a do resortu spory kawałek do przejścia po plaży, z manelami średnia przyjemność. Panie zostają z bagażami, a panowie idą do resortu, zorganizować transport. Resort nazywa się Withe Beach Bungalows, domki zarezerwowaliśmy jakieś trzy miesiące wcześniej.

W resorcie, przepraszali nas za to, że nikt na nas nie czekał na przystani, choć nie anonsowaliśmy się wcześniej i wcale tego nie oczekiwaliśmy. Było nie było, po bagaże płyniemy resortową łódką, ładujemy panie razem z walizami i wracamy do resortu.



Domki były już dostępne, wersja naszego domku to domek na drzewie, czyli „przyklejony” do zbocza wzgórza z widokiem na morze, dostęp do nich po schodkach. Standard, to nawet nie domki kempingowe wczesnego PRL, bardziej szopki z desek wyposażenie to wiatrak i zimna woda. Woda nie nadająca się do spożycia, koloru brunatno-żółtawego i to w takim stopniu, że wyprane w nie rzeczy nabierają żółtego odcienia. Łazienka doklejona do domku wchodząc do niej powoduje się lekki przechył całego domku, ogólnie cała konstrukcja jest nieco chybotliwa.

Ale za to widok z domku rekompensuje wszystko 5 *, dżungla, morze i plaża po prostu pocztówka. Odsłaniając rano zasłony mamy rajski widoczek.

Reszta dnia upłynęła na taplaniu się w morzu i eksploracji najbliższej okolicy. Wieczorem rozprawiliśmy się w końcu jet lagiem konsumując zakupy ze strefy wolnocłowej lotniska Don Muang.

Jedna tylko rzecz psuła nam tropikalny chill out, plastikowe śmieci w ilości jak dotąd w moim życiu nie spotykanej. Butelki na lądzie, zakrętki, zakrętki i jeszcze raz zakrętki w morzu, oprócz tego klapki, torebki foliowe plastik wszędzie plastik. Słabo się człowiek czuje kąpiąc się w krystalicznie przezroczystej, turkusowej wodzie otoczony mnóstwem plastiku.

Koh Rong to najbardziej zasyfiała pod tym względem wyspa na jakiej kiedykolwiek byłem. Ma się wrażenie, że ilość śmieci przytłoczyła lokalsów tak, że się poddali i nikt z tym nic nie robi oprócz właścicieli resortów, którzy próbują sprzątać plaże do nich należące, ale ilość plastiku napływająca z morza ich przerasta.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tiri
Krzysztof Tiri
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 220 wpisów220 37 komentarzy37 976 zdjęć976 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
08.05.2023 - 16.02.2024
 
 
29.04.2019 - 09.07.2020
 
 
19.08.2018 - 30.04.2019