Dziś wieczorem o 20 mamy zabookowany autobus z miejscami do spania z firmy Giant Ibis do Sihanoukville za jedyne 25 $ od głowy. Pokoje mamy opuścić do 12, graty możemy zostawić w hotelu, a transfer na dworzec autobusowy mamy gratis od hotelu.
Wczorajsze zakupy były tak obfite, że niezbędny okazał się zakup walizki, a przy okazji trzeba było kupić jeszcze inne duperelki o których zapomnieliśmy w dniu wczorajszym. Waliza kupiona po cenie o jaką w Bangkoku nawet bym nie zapytał, bo wzięli by mnie za idiotę. Postanowiliśmy też zobaczyć galerię T1 która nam się rzuciła w oczy poprzedniego dnia.
Doświadczenie dziwaczne w kraju o stopniu rozwoju jak Kambodża, coś z cenami np.za walizkę po 1000$ i sklepami jak w strefie wolnocłowej lotniska, tylko że z cenami x2. Więcej oglądających niż kupujących przeważnie chińczyków i jeszcze do tego ciuchcia dowożąca za free z całego Siem Reap klientów dziwny pomysł biznesowy, no ale może ja się nie znam.
Kręcąc się po okolicach Old Marketu, spożywając noodle, popijając piwem schodzi nam czas do 19 idziemy do hotelu. Zabieramy graty i tuk-tukami jedziemy na dworzec autobusowy.
Autokar wyjeżdża zgodnie z rozkładem, takim cudem jeszcze nie jechaliśmy. Łóżka, a raczej prycze całkowicie leżące czyli można się położyć, nawet moje 186 cm nie przeszkadzało. W autokarze są dwa piętra prycz z tym że po jednej stronie są łóżka dwuosobowe po drugiej jednoosobowe. Materac z gatunku takich jakie mieliśmy kiedyś na zajęciach wf w szkole i to ten twardy. I tak w półśnie i pół letargu wyspany lepiej niż w samolocie spokojnie nad ranem o czasie, czyli 6.30 docieramy do Sihanoukville.