Dziś panie razem z parą motorbikową zostają w resorcie na plażing i masażing. Reszta męskiego towarzystwa rusza w drogę, tym razem objeżdżamy północną część wyspy.
Przejeżdżamy przez Duong Dong, później przedzierając się wśród nabrzeżnych domostw wąskimi dróżkami docieramy do ładnego resortu, odgrodzonego od pospólstwa wysokim płotem tu sesja zdjęciowa na palmie pochylonej nad wodą. Dalej wyjeżdżamy na główną drogę mijamy ogromne wysypisko śmieci odbijamy w bok i dojeżdżamy do Ong Lang beach, gdzie na plaży spożywamy po małym ba ba ba i w drogę. Przejeżdżamy przez most w Cura Can za mostem skręcamy w lewo i jedziemy w stronę wybrzeża najpierw asfaltem, później drogą gruntową i wreszcie trafiamy na plażę, rajską plażę pustą, piaszczystą i nawet nie za bardzo zaśmieconą jest tak jak powinno być, tylko żeby tu dotrzeć trzeba by godzinkę się telepać skuterkiem. Chwila relaksu i kontemplacji chwilą i pora jechać dalej. Jedziemy na północ tym razem oddalamy się od wybrzeża i wjeżdżamy znowu na teren placów budów resortów molochów, oj dużo tu tego, dużo. Tankujemy na przydrożnej stacji benzynowej i przez las, czy też dżunglę dojeżdżamy do Rach Vem, czyli skupiska tzw. pływających restauracji.
Pływające restauracje, to właściwie wielkie szopy na palach w dość sporej odległości od brzegu, do których można dojść na długimi pomostami lub co do niektórych dopłynąć łódką. Główną atrakcją jest ryba, która pływa sobie w morzu w przestrzeni ograniczonej sieciami tuz przy naszych nogach, a więc wybieramy rybkę, pan bierze podbierak i rybka trafia do kuchni. Chwilę później mamy ją na talerzu w wybranej przez siebie formie. My zamawiamy w formie słodko-kwaśnej, co to za ryba nie pytajcie nie wiem, ale pyszna była. Dodam, że to co zrobimy w toalecie też idzie do morza tuż koło rybek!?
Jeździmy, jeździmy, a czas płynie pora wracać, więc bierzemy kurs powrotny. Znowu mijamy budowy, roboty drogowe, śmieci tym razem nie widać. Docieramy do Duong Dong i tu trochę się gubimy, przez przypadek trafiamy na targ, najpiękniejszy targ jaki widziałem ever zapraszam do obejrzenia zdjęć poniżej. Mijamy skupisko ludzi myśleliśmy, że wypadek, a to rodzice czekają na dzieci kończące lekcje w szkole. Przedzieramy się w dosłownym tego słowa znaczeniu przez ciżbę ludzką, potem już bez problemów trafiamy resortu.
Potwierdzają się obserwację z dnia wczorajszego wyspa to jest wielki plac budowy. Nawet najnowsza mapa do nawigacji off line Here okazuje się nieaktualna brak w niej nowo wybudowanych dróg.