To już rutyna, jak Bangkok to MBK

Dojeżdżamy do ulubionego przez nas hotelu Newsiam Riversiade przed 9. bierzemy pokój. Jeśli ktoś chce się zatrzymać w okolicy Kao San i Rambuttri to polecam ten hotel ze szczerego serca, koszt pokoju to 1490 THB ze śniadaniem. Tylko jedna uwaga proszę nie brać pokoju od strony ulicy, nad ranem gdy zaczyna się ruch na ulicy spać nie idzie.
Na recepcji nowa osoba zarządzająca, od razu widać że stworzona do tego, miło i uprzejmie. Pokój będzie gotowy o 12, czyli szybciej niż normalnie. Wykupujemy śniadanie za 150 THB od łebka ( a wiemy, że warto szwedzki, właściwie to tajski stół ) spożywamy spokojnie, gdy brzuchy już pełne to zostawiamy graty na recepcji i idziemy odwiedzić stare kąty.
Czyli Rambuttri, które już pełne śniadaniowiczów, później w lewo na targ warzywny, który już o tej godzinie jest ciuchowym, na koniec Kao San i już jest 12.
Wracamy do hotelu pokój jest już gotowy, krótkie odświeżenie i podążamy do MBK, sposobem rzeczno-kolejkowym ( opisywałem to już w poprzednich podróżach ).
W MBK już tradycyjnie spodnie dla mnie, jakieś szale, chusty i inne bzdety na drobne upominki dla znajomych. W oczy rzucił się fakt jak kiedyś można tu było kupić na każdym kroku RayBany, to teraz nie ich ani śladu.
Można też zauważyć inne zmiany, a mianowicie to że chyba na czwartym piętrze gdzie kiedyś było pełno mini stoisk, jest teraz tworzona strefa outlet-ów. Niektóre są już otwarte, ale ceny w nich jak w Polsce w normalnych sklepach firmowych.
Ponieważ trochę nam zeszło i na łódkę już za późno ( kursują tylko do 19, już kiedyś się o tym przekonaliśmy - patrz poprzednie podróże ) bierzemy taxi i za 115 THB jedziemy do hotelu. Fanty zostawiamy w pokoju idziemy do knajpki na Red Snapera i changa oczywiście. Przy kolacji spotykamy przemiłą parę polsko-angielską w trakcie podróży poślubnej, którzy podobnie jak my wracają już do rzeczywistości.
Jeszcze masaż stóp i do pokoju lulu.

Zdjęcia (2)

Komentarze (0)