Powoli zbliża się koniec naszego tegorocznego wojażu, ale jeszcze parę dni przed nami spędzimy je w Bangkoku.
Dzisiaj jeszcze była plaża Leela Beach, ostania kąpiel, sesja foto na plaży, przy palmie, na i pod palmą, na huśtawce. Potem do hotelu, spakować graty, zostawiamy je na recepcji idziemy na obiad do Little restaurant. Wracamy do hotelu podjeżdża pick-up właścicieli Richmond Travel wiozą nas na przystań.
Tu trochę się zdziwiłem autobus którym mamy jechać do Bangkoku stoi na przystani tu na wyspie, ja bylem święcie przekonany, że wsiadać do nich będziemy dopiero w Donsak na stałym lądzie. Płyniemy dokładnie tym samym promem którym tu przypłynęliśmy. Autobus płynie z nami.
Dobijamy do przystani w Donsak, wsiadamy do autobusu, znowuż trochę zdziwieni, że nikt nas nie zaznacza żadną naklejką, czy kokardką. Widać czasy się zmieniają ( jakby ktoś z czytających nie wiedział o co chodzi z tym zaznaczaniem, to informuję że tak oznaczani są turyści których później łatwo odszukać w tłumie innych i pokierować we właściwą stronę).
Podróż bez emocji w pół śnie, półletargu z kolacją po drodze, która była w cenie biletu autobusowego.
Około 8 rano dnia następnego dojeżdżamy do dworca Mo Chit w Bangkoku.