Historia szybkiej przesiadki, a nawet bardzo szybkiej przesiadki.
Była nadzieja, że samolot nadrobi opóźnienie w trakcie lotu, ale nie nadrobił, a wręcz przeciwnie zwiększył, a jeszcze sobie nad Bangkokiem robił kółeczka i pętelki. Nerwy wracają wylot z Bangkoku mamy o 13.15 jest 12.10, zaczynają ludziska wyłazić z samolotu my też. Sprint do imigration, od jednego wyjścia jako Polacy, którzy nie potrzebują wizy zostajemy odesłani do następnego i potem jeszcze do jednego, przy każdy kolejnym coraz mniejsza kolejka, nadzieja rośnie. Przy ostatnim już wyjściu prosimy ludzi, aby nas przepuścili, bo za chwilę mamy samolot do Krabi, ludziska nas uprzejmie przepuszczają, a w imigration oficer nam mówi, że jeśli nie mamy bagażu rejestrowego do odbioru to możemy iść do transferu krajowego bez wychodzenia wyjściem głównym przy odbiorze bagażu, tylko dalej na końcu terminala jest wyjście dla transferu krajowego. Walimy tam, jest biuro odprawy Thaiways (chociaż byliśmy odprawieni on-line), zgłaszamy się dostajemy naklejkę i zostajemy skierowani do kontroli paszportowej i bezpieczeństwa, gdzie praktycznie nie ma żadnej kolejki.
I tak o godzinie 12.35 jesteśmy odprawieni na lot do Krabi, który notabene, też był opóźniony pół godziny, teraz można się po mądrować, że trochę adrenaliny nie zaszkodzi.
Plan był taki, aby nie nocować w Bangkoku tylko jak najszybciej dostać się na Lantę, która jest pierwszym celem w naszej tegorocznej podróży.
Jak najszybciej i jak najtaniej w grę wchodzi oczywiście lot samolotem. Opcje były dwie albo tanimi liniami z Don Muang tu konieczna zmiana lotniska, jak bywalcy w Bangkoku wiedzą jest darmowy autobus pomiędzy lotniskami, lub tradycyjnymi z Suvarnabhumi.
Porównanie cen, czasów odlotów dało wynik, że tanie linie nie są aż tak tanie, lecimy liniami królestwa Tajlandii na przesiadkę w Bangkoku mamy 2 godziny i 45 minut. Z tym czasem przesiadki też miałem niezłą zagwozdkę, teoretycznie czasu jest aż za dużo, ale lot Aerofłotu SU272 do Bangkoku nagminnie się spóźnia, średnie opóźnienie to 40 minut, ale max to nawet 4 godziny, stąd decyzja lecimy tylko z bagażem podręcznym, ale czy damy radę się zapakować - daliśmy.
Bierzemy tylko bagaż podręczny, aby nie zaprzątać sobie głowę rejestrowym, wprawdzie jest opcja nadania do destynacji docelowej nawet jeśli są to oddzielne loty, ale jeśli rusek się spóźni na tyle, że nie zdążą przepakować bagażu będą później różne ceregiele, procedury lost..itp., nie, nie chcemy tego.
Dalej odnośnie planu, bagaż podręczny, odprawiamy się on-line, dolatujemy do Bangkoku, szybko do kontroli paszportowej ( imigration, tu zawsze kolejki ), walimy na odloty krajowe kontrola bezpieczeństwa ( tu pewnie kolejki) i siedzimy w samolocie do Krabi.
Plan był jak wyżej, a wyszło tak szybko do kontroli paszportowej ( tu dla Polaków jest wyjście nr 3 czyli ostatnie, proszę się nie ładować do pierwszych okienek patrząc od wyjścia z samolotu tam kolejki są najdłuższe), trafiamy do wyjścia nr 3, tu nam mówią nie musicie tu, jest specjalna odprawa paszportowa dla transferów na lotniska krajowe ( wprawdzie jakieś doświadczenie w lotach już mamy, ale człowiek całe życie się uczy i pewnie takie transfery z odprawą paszportową i bezpieczeństwa są na większości lotnisk i pewnie je widzieliśmy, ale korzystaliśmy pierwszy raz) na to biegniemy na koniec lotniska za tablicami transfer domestic, kontrola paszportowa i bezpieczeństwa, i gotowe w 25 minut.
Mam nadzieję, że powyższe wypociny nie są zbyt zawiłe, opisuję to wprawdzie dwa razy, ale zgodnie z ideą geoblogu ma to być pomoc innym przy planowaniu swoich wojaży.
PS.
Nasi znajomi, do których mamy dobić w Tajlandii, nie mieli tyle szczęścia co my ich rusek SU272 spóźnił się prawie 3 godziny nie zdążyli na lot z Don Muang do Chang Mai, ale tu Aerofłot się zrehabilitował ich tajski przedstawiciel załatwił im darmowe bilety na późniejszy lot, ze sporym opóźnieniem, ale dotarli do Chang Mai.