O czwartej rano pakujemy się do taryfy i ciśniemy na lotnisko, tym razem wylatujemy z KLIA 2 terminal AirAsia ( przylecieliśmy na KLIA, jedno lotnisko dwa dworce lotnicze ), odprawa z małymi kłopotami mieliśmy wykupiony bagaż na 20 kg, a na wadze jest 24 kg, nie ma rady trzeba parę gratów przerzucić do podręcznego.
Lot do Siem Reap minął spokojnie. Na lotnisku nie ma rękawów, czy autobusów, spacerkiem idziemy do hali przylotów i poddajemy się procedurze wizowej co tu dużo pisać, siedzi za kontuarem z pięciu, jak nie więcej pograniczników, pierwszy kasuje 30 $ za wizę ( jeśli się ma zdjęcie, jeśli nie to 32 $) drugi wkleja wizę, trzeci wali stempel .... ostatni oddaje. trwa to trochę, a potem do kolejki odprawy paszportowej i tu trwa to zdecydowanie dużo dłużej, widać transportery z walizkami i jest nasza waliza, zrobiła chyba z dziesięć kółek, zanim przeszliśmy przez kontrolę. Wychodzimy przed lotnisko, tam miał na nas czekać kierowca z hotelu i czekał z nową odmianą tuk-tuka, ( a znam tuk-tuka tajskiego i tricykla filipińskiego ) wygląda to jak bryczka zaprzęgnięta do skutera.
Zatrzymaliśmy się w MEKONG ANGKOR PALACE HOTEL i szczerze mogę go polecić ( w kategorii cena / jakość ). Graty do pokoju i na miasto czyli old market i pub street tu zgadzam się z opisem z którego skorzystałem planując ten wypad
http://zgdanskado.blogspot.com/2015/09/operacje-kambodza-czas-zaczac.htmlI nie przesadzę pisząc, że co trzecia osoba spotkana w Siem Reap mówiła po polsku.
Zastanawialiśmy się jak zrobić tour po Angkor Wat, rowerami, rowerami elektrycznymi, motorami elektrycznymi, czy tuk-tukiem ( zwykłych baików ponoć nie można wypożyczyć ), wygrała opcja tuk-tuka z racji obecności kierowcy w roli przewodnika, tuk - tuk za 15$.
Po południu jedziemy jeszcze po bilety wstępu kupujemy jeden dzień za 20$.
Wieczorem na pub street na kolację.