Szukając inspiracji, przeglądając, blogi, fora, korzystając z uprzejmości geoblogowiczów, zaczęły się kreślić nieśmiałe wizje podróży.
Szczególnie przydatne okazały się
http://www.fly4free.pl/forum/lecimy-do-malezji-z-fly4free,
https://zuinasia.wordpress.com/, a także Dominika alias
tealover, której wpisy polecam.
Wizje krążyły wokół chcemy jechać, gdzieś trochę z boku komercji turystycznej, ale z kolei nie aż tak bardzo z boku, zjeść ciastko i mieć ciastko.
Skoro lądujemy w Malezji to oczywiście Malezja, jak Malezja to o tej porze roku zachodnie wybrzeże, na wschodnim pora monsunowa ( a pasowało by nam wschodnie wybrzeże Perhanentiany, Tioman ) Borneo raczej odpada. Może Birma, Kambodża, Tajlandia kolejny raz,a może Wietnam ???
Wykreowały się dwa warianty
1.
Przylatujemy do KL 2016-01-19
20-21 (22).01 jesteśmy w KL, 2 lub 3 dni,
22 (23)-24(25).01 rano lecimy do Siem Rap pierwszy dzień na zorganizowanie się, następne dwa Angkor Wat ( tu ulegamy komercji, co średnio do nas pasuje, w Egipcie byłem kilka razy, a piramidy sobie odpuszczałem - no cóż kiedyś musi być pierwszy raz )
25(26).01 transfer na Koh Khood, rozważaliśmy również Koh Rong, ale tam ponoć latają dengi,
a z dengą mieliśmy do czynienia, żartów nie ma.
W wyborze pomogła mam opinia tealover, którą pozwalam sobie przytoczyć:
"Koh Kood jest czymś w połowie między Koh Rong a np. Koh Chang. Czyli jest tam jakaś infrastruktura, są kajaki, plaże, nawet jakieś sklepiki, można wynająć skuterek. Jest to dobre miejsce, gdy chcecie liznąć dziczy, ale nie zostać przez nią stłamszeni. I jeśli macie namiot, to wyjdzie was baaardzo tanio. My płaciłyśmy kilka zł za miejsce na polu i dostęp do łazienki. Uważajcie, by nie rozbijać się pod palmami kokosowymi!! :P
Natomiast Koh Rong, jeśli chcecie zaznać prawdziwej dziczy i macie siły się z nią zmagać ale też dysponujecie czasem, to jest to, czego szukacie. Nie chcąc wylądować z imprezującymi Australijczykami, którzy robią z siebie podróżników, bo mają plecak i koraliki na kostce, to polecam zarezerwować sobie wcześniej nocleg. Najpiękniejszą plażą jest Sok San Beach
http://tealover.geoblog.pl/zdjecie/773663. Pamiętam, że na północy tej plaży zlokalizowany był jakiś ośrodek z bungalows, który prywatną łódką przywoził turystów z Sikhanoukville. Niestety nie mogę go teraz znaleźć ;< Tak czy siak, uciekajcie z południa wyspy, bo tam gromadzą się turyści i leci głośno muza do późna. Możecie też np. dopłynąć łodzią na południe Koh Rong i stamtąd pieszo iść na północ. Któryś geobloger tak zrobił :) Na północy znajduje się wioska rybacka.
Na Koh Kood nie dane mi było spotkać takich kolorów wody jak na Koh Rong, ale Google mówi, że takie istnieją :)
Reasumując - Koh Kood - miejsce w miarę dzikie, lecz wciąż cywilizowane - mają asfaltową drogę! Jednocześnie tutejsza dżungla bardzo mi się spodobała
Koh Rong - dżungla, dzicz, ale już taka nieposkromiona nieco, ale z takimi prawdziwymi doznaniami.
Nie wiem, czy pomogłam, czy w jeszcze większe zwątpienie Was wprawiłam :P Może powiedzcie, czego oczekujecie od pobytu na wyspie i na jaki stopień dziczy chcecie sobie pozwolić, to wtedy będzie mi łatwiej powiedzieć :) "
26(27).01-01(02).02 pobyt na Koh Khood
02(03) powrót przez Bangkok ( być może jeden dzień w Bangkoku ) do KL.
2.
Przylatujemy do KL 2016-01-19 godz.
20-21 (22).01 jesteśmy w KL, 2 lub 3 dni, a potem:
a)
22(23)-24(25).01 Malezja tu mamy do wyboru typowo turystyczne ( znowuż wątpliwości czy warto podążać szlakiem komercji ) miejsca:
czyli poprzez Cameron Highlands- pola herbaty gdzie można spacerować albo pojeździć skuterem, następnie Penang - George Town
25(26).01-03.02 poprzez Langkawi na Koh Adang nocleg u rangersów za 600 THB, zarezerwować można tylko 3 dni
dość męcząca objazdówka
b)
22(23)-24(25).01 zostajemy dalej w KL i robimy ewentualne wypady
np.do Cameron Highlands i co sobie wymyślimy, następnie poprzez Langkawi lub Hat Yai w zależności co lepsze i wygodniejsze na Koh Adang
25 (26 )-01(02).02 Koh Adang i Koh Lipe
02(03).02 powrót przez Langkawi lub Pak Bara ( do sprawdzenia co będzie szybciej i taniej ) do KL
c)
inne wariacje w Malezji
04.02 My wracamy do domu wylot mamy lot o 23.35.
Co wybierzemy, to już w następnym wpisie, teraz musimy się dogadać między sobą i wybrać między:
plażą, a wodą,
"must see", a peryferiami,
zakupami, a kulinariami,
połączyć wodę z ogniem, czyli to co chce ON i na co zgodzi się ONA, a może odwrotnie.