Podobnie jak poprzednio pobudka wcześnie rano, stawiamy się w diving center ( chyba najtańsze na wyspie ) z stamtąd na plażę, banka i płyniemy na nurkowisko o wdzięcznej nazwie Monad Shoal.
Pogoda znowuż nie za ciekawa wieje, buja i to buja mocno, aż takielunek naszej banki ulega degradacji przez chwilę mamy wrażenie, że łódka się rozpadnie, ale widząc spokój na twarzach załogi, która raz po raz poprawia luzujące się elementy łódki jesteśmy spokojni.
Dopływamy na miejsce, jest już parę łódek ale o wiele mniej niż poprzednio ( ponoć niektóre wcale nie wypłynęły przy tym wietrze, trochę kombinacji przy ubieraniu sprzętu i ustawienia łódki tak, aby w miarę bezpiecznie się zanurzyć. Pierwszy raz nurkowałem przy takiej fali, skok do wody schodzimy głębiej niż poprzednio tym razem na 30 m ustawiamy się na półce rafy i czekamy chwilę i są i to blisko ,bardzo blisko, udaje się zrobić parę filmików, wrażenia niesamowite warto było się telepać przez pół świata, aby to zobaczyć.