Lądujemy w Singapurze w trakcie burzy, która podczas samego lądowania nie przeszkadzała, ale opóźniła wydawanie bagażu i to o dobrą godzinę, przez lotniskowe głośniki płynęły słowa ubolewania i przeprosin z powodu zaistniałej sytuacji.
Po odebraniu bagaży rozpracowaliśmy tutejsze metro, chwilkę nam to zajęło, ale generalnie wszystko jest łopatologicznie proste, idzie się połapać.
Do metra i do hotelu.
Do stacji przeznaczenia docieramy bez przeszkód, ale wychodzimy nie tym wyjściem którym powinniśmy, z mapy wynikało że mamy do pokonania jakieś 400 m, ale poprzez pomylone wyjście mamy do przejścia prawie drugie tyle, włączamy nawigację na komórce i wg. jej wskazań docieramy do hotelu.
Szybka kąpiel i wychodzimy na miasto coś zjeść, mieszkamy w Little India hotel 81 Dickson.