Pobudka dość wcześnie jak na urlopowe warunki, trzeba się wyśliznąć z łóżka tak, aby nie obudzić śpiącego zła, które przeistacza się w dobro tak około dziesiątej. Samotne lekkie śniadanie i krótki spacer do punktu zbornego, który znajdował się na plaży trzy minuty od hotelu. Tu małe zaskoczenie spotykam państwo Ch. W trakcie porannego joggingu. Chwilę czekamy aż się zbierze cała nurkujące towarzystwo w ilości czterech osób. Łódeczką na dużą łódź i 30 minut rejsu do dive sites.
Technicznie organizacja nurkowania wygląda podobnie na całym świecie w cenie dwa zejścia pod wodę pomiędzy nimi lunch. Samo nurkowanie z kategorii lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie za głęboko, widoczność pod wodą nie powala, raz lepiej raz gorzej w zależności z jakiej strony wzniesienia się znajdowaliśmy, prądów nie było. Wrażenie, tak jak pisałem dla mnie zawsze pozytywnie mimo, że wow nie było to całkiem, całkiem. Dive sites czyli miejsca nurkowe to Hin Luk Bat i następny Hin Rua Tek
Powrót, coś zjeść, coś wypić pospacerować po okolicy i dzionek minął.