Geoblog.pl    tiri    Podróże    Singapur - Indonezja 2020    Kult śmierci czy apoteoza życia
Zwiń mapę
2020
24
lut

Kult śmierci czy apoteoza życia

 
Indonezja
Indonezja, Kete Kesu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12429 km
 
Tytuł trochę pompatyczny, ale po kolei.

O Rosalinda Homestay, mogę powiedzieć, że generalnie OK. oprócz jednej rzeczy w pokojach z balkonem, a w takim byliśmy słychać wszystko co się dzieje na zewnątrz. A że jesteśmy w pobliżu głównej drogi, to możecie sobie wyobrazić o czym piszę. Poprzedniego dnia jak wylądowaliśmy w pokoju chcieliśmy wrzucić rzeczy do szafy, otwieramy szafę, a tu okazuje się, że są to drzwi na balkon taka zmyłka i taka też izolacja akustyczna. O świcie budzą nas pianiem wszystkie okoliczne koguty, a chwilę później mieścina budzi się do życia czyli ruch drogowy się zagęszcza. Chciał, nie chciał trzeba wstawać, choć chciałoby się dłużej w łóżku poleniuchować. Wynurzamy się z pokoju na śniadanie reszta ekipy już przy stole.
Na śniadanie omlet, dwie grzanki i owoce całkiem przyzwoicie, kawa, herbata do woli. Po śniadanku załatwiamy formalności finansowo-kwaterunkowe. Wiedząc, że właściciel oferuje się jako przewodnik pytamy o taką możliwość, odpowiada że on osobiście to nie, ale może kogoś polecić i ten ktoś przez przypadek jest u niego.
Przypadek, nie przypadek ustalamy z gościem program na dziś i cenę za jego usługi. A dziś w programie pogrzeb. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się trafić na ceremonię pogrzebową i się udało. Z tego co później się dowiedzieliśmy wcale nie trzeba mieć wielkiego szczęścia aby wziąć udział w ceremonii. Kraina Tana Toraja dość duża ludzi mieszka też niemało to i pogrzeby odbywają się prawie codziennie. Ponieważ ceremonia trwa kilka dni, to prawdopodobieństwo trafienia na nią jest całkiem spore.
Poziom angielskiego naszego przewodnika jest taki jak nasz, toteż nie ma najmniejszego problemu z kontaktem.
Za jakąś godzinkę po dogadaniu szczegółów, przewodnik zjawił się ponownie z samochodem i kierowcą. Z mieszanymi uczuciami jedziemy na pogrzeb i to jako goście rodziny.
Nie będę opisywał zwyczajów i obyczajów pogrzebowych, bo ani nie mam zdolności pisarskich, ani też nie jestem etnografem. Tych którzy dobrnęli do tej części moich wspominków odeślę do artykułu który znajdziecie tu . Dodam tylko, że zgadza to się w 100% z tym co widzieliśmy i usłyszeliśmy od naszego przewodnika.

Podam jeszcze namiary na przewodnika na Facebooku znajdziecie go jako Astro Taruk Payung szczerze go polecam.

Parę słów na temat naszych wrażeń i odczuć. W naszej obyczajowości generalnie pogrzeb jest wydarzeniem smutnym i osobistym, także trochę nam było nieswojo wbijać się na taką” imprezę”. Jak wiecie z artykułu tu jest trochę inaczej i widząc, że rzeczywiście nie jesteśmy nieproszonymi gośćmi uczucie skrepowania powoli minęło.
Kolejne mieszane uczucia wzbudziła w nas rytualna rzeź zwierząt, kwik zarzynanych świń widok spętanych zwierząt leżących bez ładu i składu dookoła, słodki zapach krwi zarżniętych bawołów i dzielenie ich mięsa to dla nas są widoki było, nie było co najmniej niecodzienne. Nasze panie po pewnym czasie wymiękły. Jako podarunek daliśmy sztangę papierosów, na poczęstunek dostaliśmy kawę i ciasto, dziewczyny do końca podróży nie wzięły mięsa do ust.
Cały nasz udział w pogrzebie trwał ze dwie godziny, później oglądaliśmy różne formy pochówku w jaskini, w skale, w niszy wydrążonej w ogromnych głazach, a także już prawie po naszemu w rodzinnych grobowcach.
Na powrocie obiad w knajpie dla turystów, co nas trochę zirytowało bo ceny tu były dwa razy wyższe niż normalnie, poprosiliśmy przewodnika, aby na przyszłość nie robił nam takich jazd.
Na koniec zwiedzamy jeszcze wioskę Kete Kesu z tradycyjnymi domami z dachem w kształcie łodzi tu odsyłam do załączonych zdjęć.

Pełni wrażeń wracamy do Rosalindy, gdzie przy bintangu w cenie 40kIDR za flaszkę `wiedziemy spór na temat co jest głównym celem rzezi zwierząt zwyczaj i uzyskanie pożywienia dla gości, czy też złożenie ofiary błagalnej ,co się nam kłoci z tym, że lud Tana Toraja to w 85 % chrześcijanie.

Jak wiadomo nam teraz jest jedno i drugie, a wierzenia tutejsze są trochę poplątane z naszego punktu widzenia. Ale tu wkraczamy na grząski grunt religii, a ten blog nie o tym.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (35)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tiri
Krzysztof Tiri
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 221 wpisów221 37 komentarzy37 982 zdjęcia982 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
08.05.2023 - 17.02.2024
 
 
29.04.2019 - 09.07.2020
 
 
19.08.2018 - 30.04.2019