Wczoraj wieczorem umówiliśmy się na nurkowanie na Unauna. Spisaliśmy papiery ( wymagane przez organizację PADI ) dogadaliśmy cenę 500 kIDR za nura. Przy okazji okazało się, że nasz divemaster, to w rzeczywistości rescue, ale cóż ważne że zna nurkowiska, a o siebie potrafimy zadbać. Jak nam powiedział nie robił kursu na divemastera z powodów ekonomicznych. Było, nie było płyniemy nurkować.
Gotowi po śniadaniu, czekamy na naszego instruktora, przychodzi i oznajmia nam, że nic z tego ponieważ silnik łodzi którą mieliśmy płynąć odmówił posłuszeństwa. To idziemy do resortu obok Black Marlin, może z nimi się uda, niestety Ci z kolei twierdzą, że nie mają paliwa. I tak z nurkowania wyszły nici.
Indonezja uczy cierpliwości, przekonamy się jeszcze nie raz podczas naszej eskapady.
Co robić z tak pięknym dniem. Wbrew prognozom, które niezmiennie pokazują deszcze każdego dnia mamy cudowną słoneczną pogodę. Realizujemy plan „B” czyli chcemy popłynąć do jeziora z meduzami. Wszyscy do nazwy jezioro meduz dodają nieparzące, ja nie bo dla mnie normalne meduzy z którymi stykam się od pierwszych miesięcy życia są nieparzące i to jest stan normalny. Dlaczego piszę od pierwszych miesięcy życia, ano dlatego, że urodziłem się i wychowałem nad polskim morzem.
Jak postanowili, tak zrobili i pół godziny później łódeczką płyniemy do jeziora. Po dobrym kwadransie meldujemy się przy pomoście jeziora. Przed samy zejściem do wody tablica informująca, aby nie używać olejków i kremów przeciwsłonecznych, nie robić z jeziora toalety, nie używać płetw i oczywiście nie wynosić meduz z jeziora. Woda w jeziorze wręcz gotowana i mrowie meduz różnej wielkości i kolorów. Wrażenie na początku trochę dziwne jak ocierają się o Ciebie galaretki po chwili jednak się do tego przyzwyczajasz. Pływasz, robisz fotki i filmiki, podziwiasz krajobrazy i tyle. Zjawisko niecodzienne, wiem przynajmniej o jeszcze dwóch takich miejscach na świecie tzn. Palau i Maratua.
Później, tuż obok jeziora plażowanie na plaży Karina bardzo urokliwej i nie wiem czy nie ładniejszej niż plaża Maya na Phi Phi. Muszę podkreślić, że wszędzie jest czysto prawie nie plastiku czy w wodzie , czy na plaży po tym co widzieliśmy w Kambodży w zeszłym roku to normalnie szok.
Na koniec jeszcze snurkowanie na ładnej rafie już niedaleko naszej miejscówki przy wysepce Taipi, również bardzo ładne miejsce.
Powrót do resortu obiad, happy hours i plan na jutro Unauna, skoro nie możemy zorganizować nurkowania z resortu to może uda się nam na miejscu.